Wyobraź sobie gigantyczne organy kościelne wykute w różowej skale, które zamiast melodii grają ciszą gór. Tak właśnie wyglądają Organy Wielisławskie koło Świerzawy. To jedna z najefektowniejszych atrakcji Dolnego Śląska, która nadal pozostaje na uboczu głównych szlaków turystycznych. A szkoda, bo to miejsce ma w sobie coś magicznego.
Stojąc przed 80-metrową ścianą Organów Wielisławskich, trudno uwierzyć, że to dzieło natury. Setki pionowych kolumn układa się w tak regularny wzór, że można by pomyśleć o gigantycznej instalacji artystycznej. Różowo-łososiowy kolor skał odbija się ciepło od słońca, a gdy spojrzysz z odpowiedniego kąta, rzeczywiście widzisz piszczałki największych organów świata.
Ten spektakularny widok zawdzięczamy wydarzeniom sprzed niemal 300 milionów lat. Wtedy, w okresie permu, na Dolnym Śląsku działały wulkany. Tak, na naszym spokojnym terenie kiedyś bulgotała lawa! Magma zastygła w kominie wulkanicznym, tworząc skałę zwaną ryolitem. Podczas chłodzenia skurcz termiczny popękał ją na cztero- i pięciokątne kolumny – to zjawisko geologowie nazywają ciosem słupowym. Brzmi skomplikowanie, ale efekt jest prosty: natura sama podzieliła skałę na idealne „piszczałki”.
Co ciekawe, większość podobnych formacji w Sudetach zbudowana jest z ciemnego bazaltu. Tutaj skała ma ten wyjątkowy różowy odcień, bo magma była bogatsza w krzemionkę. To właśnie dlatego Organy Wielisławskie wyróżniają się na tle innych kamiennych „organów” w regionie.

Przygoda na wyciągnięcie ręki
Najlepsze w Organach Wielisławskich jest to, że można dotrzeć do nich bez wielkiego wysiłku. Z parkingu pod samą ścianą skalną dzieli cię zaledwie kilka kroków, więc nawet z małymi dziećmi czy z psem spacer będzie przyjemnością. Parking jest bezpłatny i znajduje się praktycznie pod formacją.
Jeśli masz ochotę na nieco więcej ruchu, warto wybrać się na szczyt wzgórza Wielisławka. Zielonym szlakiem dojdziesz tam w około 20 minut. Ścieżka wiedzie przez las, miejscami jest nieco stroma, ale nic, z czym nie poradziłby sobie przeciętny turysta. Na górze czeka cię punkt widokowy z panoramą Pogórza Kaczawskiego i resztki średniowiecznego grodziska – idealne miejsce na odpoczynek i zdjęcie z widokiem.
Uwaga: po deszczu kamienne stopnie na podejściu mogą być śliskie, więc załóż buty z dobrym bieżnikiem. I pamiętaj – nie podchodź zbyt blisko pod samą ścianę, bo fragmenty skał mogą się odłamywać.
Organy Wielisławskie to raj dla fotografów. Najlepsze zdjęcia wychodzą podczas złotej godziny – tuż po wschodzie lub przed zachodem słońca, gdy ciepłe światło podkreśla różowe zabarwienie ryolitu. Klasyczny kadr to ujęcie z drogi dojazdowej, gdzie kolumny wypełniają całą ramkę, a skalę oddają stojące obok osoby. Jeśli masz drona, okolica jest idealna do lotów – tylko pamiętaj o sprawdzeniu zasad w aplikacji DroneMap, bo niedaleko jest kontrolowana strefa aeroklubu w Jeżowie Sudeckim.

Legenda o ukrytym skarbie
Każde szanujące się miejsce na Dolnym Śląsku ma swoją legendę – a Organy Wielisławskie zdecydowanie nie pozostają w tyle. Miejscowi od lat opowiadają historię, która sięga burzliwych dni końca II wojny światowej. Gdy front zbliżał się do Wrocławia, Niemcy mieli rzekomo wywieźć z miasta 23 skrzynie pełne kosztowności: złota, dzieł sztuki, dokumentów i innych skarbów. Ich celem miało być ukrycie ich w trudno dostępnych, górskich terenach – z dala od alianckich żołnierzy i szabrowników.
Według opowieści, wybór padł na Wielisławkę – wzgórze z dawnym wyrobiskiem i nieczynnymi już sztolniami, w których kiedyś planowano eksploatację. To właśnie tam, w skalnych korytarzach, miało zostać złożone legendarne „Złoto Wrocławia„. Co ciekawe, relacje te pojawiają się nie tylko w lokalnych przekazach, ale także w raportach powojennych grup poszukiwawczych. Wielokrotnie prowadzono tu amatorskie i półoficjalne wykopaliska, jednak niczego nie znaleziono. Albo skarb był tylko sprytnie rozpuszczoną plotką, albo… wciąż czeka na swojego odkrywcę.
Tajemniczość miejsca potęguje sama sceneria: surowe kolumny skalne wyrastające z zielonego zbocza, szemrząca Kaczawa i dzika roślinność, która powoli odzyskuje teren. Stojąc pod ścianą ryolitowych „piszczałek”, trudno nie poczuć, że to miejsce ma w sobie coś więcej niż tylko geologiczną historię. A może to po prostu echo legendy, które – jak każdy porządny mit – z czasem nabiera coraz większej siły?

Jak dotrzeć do Organów
Z Wrocławia to niecałe półtorej godziny jazdy samochodem – autostradą A4 do Świerzawy, a potem wąską szutrową drogą ostatnie 750 metrów do parkingu. Z Jeleniej Góry to raptem 30 minut, z Karpacza 50 minut. Parking znajduje się pod współrzędnymi 51°02′04″N, 15°52′10″E. Alternatywnie możesz zaparkować przy pensjonacie „Młyn Wielisław” – będziesz miał trochę dalej do kolumn, ale za to przy okazji możesz napić się kawy w malowniczym otoczeniu.
Jeśli nie masz samochodu, z Jeleniej Góry jeździ bus do Świerzawy, a stamtąd zostaje 3 kilometry spacerem lub na rowerze. Trasa ma delikatne podjazdy, ale nic nie do przebicia.
Skoro już jesteś w rejonie, warto wykorzystać dzień i odwiedzić kilka innych perełek Krainy Wygasłych Wulkanów. Dwanaście kilometrów na południe znajdziesz Małe Organy Myśliborskie – mniejsze, ale równie efektowne bazaltowe kolumny. Wilcza Góra z jej spektakularną „Bazaltową Różą” to kolejna must-see lokalizacja – geometryczny fenomen natury w czynnym kamieniołomie. A skoro o wulkanach już mowa, to warto zobaczyć też zamek Grodziec, który na wygasłym wulkanie został zbudowany.
Nie przegap też Świerzawy z jej romańskim kościołem św. Jana i Katarzyny. To małe miasteczko ma swój niepowtarzalny klimat i warto spacerować po jego urokliwych uliczkach.
Dlaczego warto?

Organy Wielisławskie to jedno z tych miejsc, które pokazują, jak spektakularna potrafi być natura bez użycia sztucznych efektów. To idealna wycieczka dla rodzin z dziećmi, par szukających nietuzinkowych miejsc na zdjęcia, czy miłośników geologii, którzy chcą dotknąć historii sprzed milionów lat.
Miejsce nie jest zatłoczone jak popularne atrakcje Karkonoszy, więc będziesz mógł spokojnie podziwiać kolumny i robić zdjęcia. A przy okazji zobaczysz, jak piękny i różnorodny jest nasz Dolny Śląsk – nie tylko góry i zamki, ale też fascynujące ślady dawnej aktywności wulkanicznej.
Następnym razem, gdy zastanowisz się, co robić w weekend, pomyśl o Organach Wielisławskich. To nieco ponad godzina jazdy z Wrocławia, a wrażenia zostają na długo. A potem pora na odkrycie innych skarbów natury Dolnego Śląska.
Byłeś już w Organach Wielisławskich? Podziel się swoimi zdjęciami na Instagramie z #blizejslonca. A jeśli dopiero planujesz wycieczkę, śledź nas po więcej inspiracji na odkrywanie ukrytych skarbów Dolnego Śląska i nie tylko.